O filmach zza oceanu
Blog > Komentarze do wpisu
Layer Cake
Reżyseria Matthew Vaughn. W roli głównej Daniel
Craig.
![]() W „Layer Cake” gra postać bezimiennego XXXX, płotkę w narkotykowym
świecie, którą Bond na rozgrzewkę załatwiłby w pierwszych dziesięciu minutach filmu. Film zaczyna się monologiem XXXX o zasadach w biznesie: pracować
w małym zespole, z ludźmi z polecenia, nie wychylać się z kasą i nigdy nie być
chciwym. O sobie nie myśli jako gangsterze, ale jako biznesmenie, który
sprzedaje kokainę. Planuje sobie spokojną emeryturę, ale tu do akcji wkracza się
jego szef Jimmy Price, który poleca mu odnaleźć córkę swojego biznesowego partnera
Eddiego Temple’a oraz wyjaśnić przekręt z tabletkami ekstazy, który zawalił Duke,
kolejny członek kokainowego półświatka. XXXX nie należy do tego typu gachów, którzy załatwiają
interesy pociągnięciem spustu. To elokwentny i dobrze wykształcony przedstawiciel
angielskiej klasy średniej, daleki od stereotypowego dilera narkotyków. Nie lubi
przemocy i zapewne wolałby spokojnie dalej prowadzić swój handelek, ale sprawy
wokół niego wymykają się spod kontroli. Nie w smak mu zadanie powierzone przez
Jimmiego, ale szefowi się nie odmawia. O ukradzione tabletki ekstazy upomina się
serbska mafia. Do gry włącza się również Eddie Temple i dzięki niemu, XXXX
dowiaduje się, że Jimmy Price ma niekoniecznie czyste konto. Nie zabraknie również
kobiety, choć pojawi się ona, niestety, tylko w roli ozdobnika. Zaiskrzy między
XXXXem a blondwłosą Tammy. Bardzo mi się podobało elektryzujące spotkanie tej pary i przysłowiowy błysk w oku XXXXa
na widok Sienny Miller w roli Tammy. Reżyser „Layer Cake” był producentem „Przekrętu” Guya
Richiego, ale widać, że w swoim projekcie obrał inną drogą. „Layer Cake” zgubił
super-dynamiczny montaż oraz barwność postaci, a swoich bohaterów uczynił bardziej
zwykłymi ludźmi, jeśli tak można określić tych, którzy narkotykami i szemranymi
interesami zarabiają na życie. Drugiego „Przekrętu” pewnie by z tego nie było, a tak
powstał niezły gangsterki film, który po prostu dobrze się ogląda. Pod koniec, w krótkim, acz treściwym dialogu Eddie Temple wyjaśnia XXXXowi, że im wyżej się wspinasz po
szczeblach drabiny społecznej, tym szybciej zapominasz, jak jest na dole. Welcome to the layer cake, son. P.S. Dzisiejszy wpis oraz poprzedni dedykowane są paniom
Hjuston i Evek, które swego czasu wyraziły tutaj zainteresowanie spotkaniem z
Clivem Owenem oraz Danielem Craigiem. piątek, 21 września 2007, aniabuzuk
TrackBack
Komentarze
michal.broniszewski
2007/10/06 10:32:25
bardzo lubie takie filmy. W dodatku świetna muzyka i ciekawie pasujący do roli Daniel Craig.
2007/10/21 21:52:11
wyznam publicznie- polubilam D.C jeszcze, kiedy grywal w telewizyjnych kryminalach. To nic, ze wyglada jak robol z FSC, jest super Bondem, ale Layer Cake jest na mojej liscie ulubionych filmow :)
|
|